Odmęty Grozy

czyli Cyloni spotykają Cthulhu

Battlestar Galactica to jeden z przysłowiowych w planszówkowym światku przykładów gier, których ceny na rynku wtórnym wystrzeliły w kosmos, odkąd stało się jasne, że dodruków (z powodu problemów z licencją) nie będzie. Gra utrzymuje się przy tym od ponad 10 lat w top 100 Board Game Geeka z oceną bliską 8,0 i słusznie uchodzi za jedną z najlepszych (a na pewno najbardziej klasyczną i sztandarową) gier semi-kooperacyjnych z motywem zdrajcy. Nic więc dziwnego, że za komplet BSG w dobrym stanie i ze wszystkimi dodatkami można sfinansować sobie urlop, a co najmniej weekendowy city break za granicą.

Ale co to ma do przedmiotu tej recenzji? Otóż sporo. Skoro bowiem produkt jest na rynku poszukiwany, a jednocześnie nie można go legalnie wznowić, to trzeba było jakoś zaspokoić ten popyt, tworząc zastępczy produkt. I tak powstały Odmęty Grozy – czyli Battlestar Galactica w świecie mitów Cthulhu (prawa autorskie do których nie muszą być od nikogo kupowane, do Mitów można się odwoływać bezpłatnie). Oczywiście gry nie są identyczne, jest trochę zmian – aczkolwiek każdy, kto grał w BSG, z łatwością rozpozna tę grę skrytą pod mackami Wielkich Przedwiecznych.

 

Parowiec Atlantica płynie do Bostonu, ale za statkiem podąża mroczny cień, skrywający się pod falami. Oto Ojciec Dagon i Matka Hydra wysyłają zastępy Istot z Głębin, aby nękały pasażerów i zatopiły statek. Bohaterowie graczy będą mieli za zadanie uratować wspólnymi siłami Atlanticę. Ale uwaga! Wśród bohaterów kryją się Cyloni… przepraszam, chciałem powiedzieć hybrydy, czyli ludzie pozostający pod wpływem Przedwiecznych. Będą oni sabotować wysiłki graczy, jednocześnie robiąc wszystko, by nie dać się rozpoznać jako zdrajcy.

 

Zadaniem graczy grających ludźmi jest doprowadzenie parowca bezpiecznie do Bostonu wbrew wysiłkom hybryd i przeszkodom, stawianym przez samą grę. Z kolei hybrydy wygrają, jeśli Atlantic zostanie zniszczony (wszystkie istotne lokacje będą uszkodzone), jeśli skończy się którykolwiek z zasobów lub jeśli wszystkie potwory (figurki) dostępne w grze zostaną wystawione na planszę.

Każdy z bohaterów graczy ma swoje specjalne, indywidualne umiejętności, które silnie wpływają na rozgrywkę. Dobór bohaterów (w grze mamy ich 10 do wyboru) zwiększa regrywalność gry, gdyż rzadko kiedy w dwóch grach powtórzy się ten sam układ umiejętności postaci i jednocześnie kart lojalności. Jednocześnie przebieg gry regulują w głównej mierze karty Mitów (czyt. Kryzysy z BSG), które dobierane są w losowej kolejności. W rezultacie trudno będzie o dwie podobne gry w krótkim czasie.

 

Odmęty grozy

Mechanicznie przebieg tury gracza w Odmętach Grozy jest prosty, aczkolwiek w porównaniu do BSG jednak wymaga nieco więcej zastanowienia. O ile w Battlestarze tura postaci odbywała się według prostego schematu “ruch-akcja”, o tyle w Odmętach postać ma do wykonania 2 akcje, a ruch może (ale nie musi) być jedną z nich. Dodatkowo prawie każda postać ma jakąś umiejętność, która w określonych okolicznościach pozwala jej na dodatkową akcję określonego rodzaju (np. “darmowy” strzał z karabinu). Kombinacja zatem potencjalnie do 3 akcji różnych lub tych samych rodzajów sprawia, że tura postaci w Odmętach jest bardziej elastyczna i ma większy wpływ na grę niż pojedyncza tura w BSG, tworzy też bardziej “heroiczną” czy może pulpową atmosferę – gacz może bowiem w swojej pojedynczej kolejce zdziałać więcej i spowodować więcej zamieszania na planszy. Negatywną stroną tego jest nieraz większy downtime, gdyż gracze mają do przeanalizowania więcej opcji niż w pierwowzorze.

 

 

Wizualnie gra prezentuje się dobrze, ale nie powalająco. Plastikowe figurki są szczegółowe i ładnie wykonane. Plansza jest bardzo estetyczna, choć niestety ze względu na nieco przytłumioną kolorystykę, stylizowaną na lata 20-te, kolory pomarańczowy i czerwony kart umiejętności zlewają się ze sobą i zdarzać się mogą pomyłki na tym tle. Pomaga nieco, ale nie likwiduje całkowicie problemu, dodatkowa symbolika na kartach. Niestety pod tym względem trzeba zachowywać czujność.

Na plus zaliczyć należy karty postaci – duże i ładnie ilustrowane. Na awersie znajdują się wszystkie informacje mechanicznie istotne podczas gry (umiejętności, wady postaci, kolory dobieranych kart umiejętności), zaś na rewersie krótkie tło fabularne danej postaci. Gorzej na tym tle wypadają karty Mitów: pozbawione jakichkolwiek ilustracji, są co prawda czytelne, ale wizualnie nieciekawe. W zasadzie to samo powiedzieć można o kartach umiejętności, zawierają bowiem jedynie wartość punktową i opis działania, pozbawione są zaś jakichkolwiek graficznych fajerwerków, na których można by zawiesić wzrok. Jak na ameritrashową grę, która powinna cieszyć oko i budzić emocje, jest to poniżej przyjętych standardów.

 

Odmęty grozy
Odmęty grozy

Odmęty Grozy to przy tym gra z rodzaju tych, w której więcej zabawy czerpie się z tego, co dzieje się nad stołem, niż z wydarzeń na samej planszy. Te drugie są jedynie pretekstem do dyskusji, negocjacji i podejrzeń. Z tego względu do stołu trzeba siadać w odpowiednim towarzystwie. Nie jest to gra dla osób milczących i planujących strategię na wiele ruchów do przodu. Na poziomie mechanicznym to klasyczne ameri, w którym pojedynczy rzut kostką czy wylosowana karta mogą diametralnie zmienić sytuację na planszy. Dynamikę gry i zabawę tworzy dyskusja nad stołem, wzajemna podejrzliwość, doszukiwanie się ukrytych motywów i analizowanie “czy on wie, że ja wiem, że on wie, że ja wiem”. Im gracze są bardziej otwarci i rozmowni, im więcej będzie się pojawiało wzajemnych oskarżeń, tym intensywniejsza i ciekawsza będzie rozgrywka.

Ogółem, jeśli do gry podejdzie się z odpowiednimi założeniami, świadomością czym ona jest i czym na pewno nie jest, a także – co chyba najważniejsze – w odpowiednim towarzystwie, można się spodziewać kilku godzin świetnej rozrywki. Odmęty Grozy nie wprowadzają nowatorskich rozwiązań i nie są rewolucją w świecie planszówek, ale są na pewno dobrą implementacją klasycznych już mechanizmów do popularnego świata mitów Cthulu.

odmęty grozy

 

I na koniec pytanie dodatkowe: czy warto kupić tę grę, jeśli jesteśmy już szczęsliwymi posiadaczami Battlestar Galactica? W mojej ocenie nie, bo zmiany wdrażane przez Odmęty Grozy nie są na tyle istotne, by była to odmienna gra. W zasadzie jedyną zmianą realnie wpływającą na odczucia z gry jest zmiana struktury tury gracza (uwzględnienie ruchu jako jednej z akcji, a nie osobnego działania, co generuje nieco bardziej “heroiczny” klimat). Reszta jest niemal identyczna, aż do poziomu identycznej liczby kart Mitów w Odmętach co kart Kryzysów w podstawce BSG. Sądzę, że jedynym powodem, by zakupić Odmęty jeśli mamy już Battlestara, byłoby zamiłowanie do mitologii Cthulhu, zręcznie i klimatycznie zaimplementowanej w tej grzej.

Jeśli jednak w kolekcji nie masz Battlestara i nie masz zamiaru rezygnować w przyszłorocznych wakacji, aby zebrać na niego pieniądze, to Odmęty są zakupem jak najbardziej uzasadnionym. To bardzo dobra reimplementacja klasycznej gry i warto ją mieć w swojej kolekcji.

 

Recenzja:
Michał Hartleb

Wydawnictwo

rebel

Chcesz z nami zagrać w Odmęty Grozy?

  • Lubisz gry planszowe lub chcesz je poznać?
  • Szukasz miejsca gdzie mógłbyś zagrać?
  • Chcesz poznać innych pasjonatów planszówek?
  • Nie lubisz czytać instrukcji i chcesz żeby ktoś wytłumaczył Ci zasady?
  • Chcesz bezpłatnie skorzystać z ogromnej biblioteki gier planszowych i poznawać nowości wydawnicze?
  • Chcesz wziąć udział w turniejach z nagrodami?
 
Jeśli odpowiedziałeś twierdząco na jedno z tych pytań to zapraszamy na nasze spotkania! Przyjdź i zagraj z nami.

podoba ci się ten artykuł?

Udostępnij na Facebooku
Udostępnij na Twitter
Udostępnij na Linkdin
Udostępnij na Pinterest

zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.