W niedzielne popołudnie przysiedliśmy do nowej gry wydawnictwa Egmont: Zombie 15. Gra jest duża, ale pudełko nie jest wypchane powietrzem lecz mnóstwem plastikowych umarlaków. Zanim na dobre usiedliśmy do instrukcji, Magda wyjęła wszystko z pudełka i wzięła się za porządkowanie. Ciekawe od czego zależy czy w danym pudle znajdą się torebki strunowe? W niektórych pudełkach są, w innych nie ma… W każdym razie ja z doświadczenia wiem, że samo rozpakowanie, układanie i segregowanie elementów dla wielu graczy jest przyjemnością. Takim swoistym prologiem przed rozgrywką.
W samym pudle znajduje się:
– Podręcznik przetrwania
– Księga scenariuszy
– 32 dwustronne kafelki miasta
– 1 CD
– 8 figurek bohaterów
– 99 figurek zombie + 1 figurka zombie alfa
– 8 plansz bohaterów
– 1 pudełko hordy
– 25 dwustronnych znaczników amunicji/wytrzymałości
– 15 znaczników życia
– 56 kart znalezisk
– 48 kart zombie
– 18 kart przedmiotów specjalnych
– 33 karty scenariuszy
– 40 żetonów znalezisk
– Znaczniki scenariuszy (alarm, samochód, kanister, kłódka, wyjście, -1 akcja, A, B, C, D, helikopter, broń maszynowa, amunicja, radio)
Cel gry:
Żeby wygrać konkretną misję, trzeba spełnić warunek określony w scenariuszu. Zazwyczaj trzeba dotrzeć do pewnego miejsca, ale są też zapewnione dodatkowe atrakcje: trzeba zabić wszystkie zombie, znaleźć klucz do kłódki itp.
Przygotowanie do gry:
Gra już samą nazwą wskazuje, że rozgrywka trwa ni mniej ni więcej 15 minut. Ale zanim doczekaliśmy się tego pierwszego kwadransa musieliśmy przebrnąć przez instrukcję. Co prawda pierwsze scenariusze nie wymagają znajomości wielu zasad ale żeby się tego dowiedzieć na wszelki wypadek przeczytaliśmy całą treść.
Do pierwszej gry przysiedliśmy w cztery osoby. Wybraliśmy po jednej postaci.
Każdy z ośmiu bohaterów ma swoje specjalne właściwości. Niektórzy mają więcej punktów życia, lub np. mogą mieć więcej broni, ale zawsze jest to kosztem czegoś, czyli albo mogą się wolniej poruszać, albo np. nie mogą się uzdrawiać. Dobraliśmy odpowiednią broń. Na początku każdy zaczyna z jedną z czterech wylosowanych broni lekkich, potem dokładnie takie jakie ma na planszy swojego bohatera czyli rewolwer plus coś jeszcze (pałasz, łuk, łańcuch, kij baseballowy itp.)
Następnie rozstawiliśmy kwadratowe plansze zgodnie ze scenariuszem tworząc planszę.
Włożyliśmy dołączoną do gry płytę CD do laptopa i w napięciu odpaliliśmy pierwszą ścieżkę dźwiękową. Trochę szkoda, że nie ma ich na stronie do pobrania w wersji mp3, ale z tego co się dowiedzieliśmy od wydawnictwa takie usprawnienie ma się wkrótce pojawić. Mają się też pojawić dodatkowe scenariusze oraz specjalna wersja dla jednej osoby! Ale wróćmy do samej gry:
Przebieg gry:
W swoim ruchu można wykonać cztery akcje. Akcje różnią się w zależności od tego czy w strefie są zombie czy nie. Jeśli są to trzeba poświęcić przynajmniej jedną akcję na walkę z nimi. Pozostałe akcje można wykorzystać na ruch oraz przeszukiwanie (jeśli jest taka możliwość), użycie przedmiotu (np. apteczki), podniesienie lub porzucenie ciężkiego przedmiotu (np. broni). Jeśli w poprzedniej turze dostaliśmy od zombie to musimy poświęcić jedną akcję na podniesienie się z ziemi.
W grze bardzo dużo walczymy, wykorzystując bronie, z którymi zaczynamy rozgrywkę, a także te które później znajdziemy w wyniku przeszukiwania. Przeszukiwanie niesie ze sobą takie ryzyko, że zamiast oczekiwanej broni natkniemy się na jakiegoś umarlaka. Na domiar złego co 60 sekund, a w kolejnych scenariuszach co 40, na ulicy pojawiają się kolejne zombie lub ich hordy! To ile zombiaków będzie w hordzie również zależy trochę od nas, bo powiększamy jej liczebność kiedy używamy głośnej broni.
Wnioski:
Gra na pewno spodoba się miłośnikom serialu The walking dead. Bez wątpienia gra idealnie wprowadza w nastrój grozy, czasami wręcz panicznej. Głównie dzięki ścieżce dźwiękowej i presji czasu.
Nam gra wyjątkowo przypadła do gustu, choć fanami serialu nie jesteśmy. Pierwszy scenariusz poszedł bezproblemowo, podobnie drugi, ale przy trzecim ledwo zmieściliśmy się w czasie! Czwartego…nie udało nam się skończyć. Zabrakło kilkunastu sekund. Po każdej skończonej rozgrywce, dyskutowaliśmy co źle, a co dobrze zrobiliśmy.
Nie bez powodu jest to gra kooperacyjna. Trzeba pamiętać, że wygrywamy tylko gdy wszyscy gracze dojdą do wyjścia. Dlatego warto trzymać się razem. Głośno dyskutować o tym co się robi…i po prostu dać się ponieść emocjom. Gra jest dla czterech osób ale zawsze można włączyć tę piątą, która będzie mistrzem gry. Osoba, która będzie czuwała nad prawidłowym przebiegiem gry i czuwała czy ktoś nie chce czasem pójść na skróty albo czy nie wykonał o jedną akcję za dużo.
Mam osobistą radę do tych graczy, którzy nie znają gry i nie lubią czytać instrukcji. Zacznijcie od księgi scenariusza i to najlepiej od początku. Przechodząc scenariusze po kolei nie tylko zagłębicie się w fabułę ale także stopniowo poznacie kolejne zasady.
Przed każdą rozgrywką trzeba poświęcić trochę czasu na rozłożenie planszy 🙂