Augustus - recenzja
Augustus
Autor: Paolo Mori
Oprawa graficzna: Vincent Dutrait
Czas rozgrywki: 30 minut
Ilość graczy: 2-6
Wiek: 8+
Nie możesz już patrzeć na „Splendor”, a zagrałbyś w coś podobnego, a jednocześnie dużo przyjemniejszego? Zdecydowanie powinieneś spróbować Augustusa. Dedukuj i obstawiaj, które surowce trafią do Twojej dyspozycji i zarządzając nimi, spraw, że staniesz się najbardziej cenioną i uważaną osobistością w Starożytnych Rzymie…
Na początku każdy z graczy dostaje 6 kart, z których musi wybrać 3, a resztę odrzucić. Wśród nich możemy odnaleźć Senatorów i prowincje ówczesnego świata. Otrzymujemy również siedem pionków w kształcie żołnierzy, które będziemy ustawiać na kartach, aby dać do zrozumienia graczom, które dobra obecnie zbieramy.
Herold (gracz rozpoczynający rundę) bierze wszystkie żetony (w grze zwane żetonami mobilizacji) i wrzuca je do woreczka, a następnie losuje jeden i wykłada go na stół. W tym momencie wszyscy gracze za pomocą czerwonego pionka zaznaczają na karcie wylosowane dobro.
Pierwszy gracz losuje żetony, aż do momentu, gdy wylosuje jokera, którego możemy użyć za dowolne brakujące nam dobro.
Dodatkowo, gdy nie mamy już żołnierzy w swoich zasobach, możemy przełożyć czerwony pionek na nowo wylosowane dobro.
Jeśli któremukolwiek z graczy uda się zebrać wystarczającą ilość dóbr, by zrealizować misję, powinien w tym momencie powiedzieć „AVE CEZAR!” i jeśli jest jedynym graczem, któremu się to udało, kładzie swoją misję powyżej nieskończonych misji i wybiera sobie nową misję oraz żetony nagród, gdy spełnił cel zaznaczony na danych żetonach.
W sytuacji gdy dwóch lub więcej graczy skończy misję w tym samym momencie, to osoba z misją z najniższym numerem ma prawo jako pierwsza wybrać nową. Gra kończy się w momencie, gdy któryś z graczy skompletuje 7 misji, jednak nie oznacza to, że wygrał daną rozgrywkę. Po skończeniu gry, podliczamy punkty za misje oraz żetony specjalne i wtedy dopiero okazuje się, czy tak naprawdę opłacało się w tej turze skończyć daną rozgrywkę.
Gra wbrew pozorom każe dość dotkliwie za drobne pomyłki. Wystarczy, że nie zauważysz, że mogłeś wziąć, którąś z nagród i nie masz już możliwości jej zgarnięcia w kolejnej turze. Na poszczególnych misjach częściowo „ukryte” zostały pewne dobra takie jak złoto, czy zboże i czasami łatwo je przegapić, a jeśli Twój przeciwnik będzie miał więcej dóbr danego typu może Ci zabrać żeton z premią za posiadane sztabki złota, czy też zboża.
Produkt pod względem wykonania przewyższa często droższe produkcje: piękne grafiki, porządne grube żetony i dobrej jakości karty powinny posłużyć Wam nam przez kilkadziesiąt partii bez najmniejszego uszczerbku na jakości.
„Augustus” wydaje się grą w zasadzie idealną taką jaka jest, jednak po dłuższym namyśle autor gry mógłby dodać więcej różnorodnych zasobów, które możemy zdobyć poprzez wykonanie danej misji. Poza złotem i zbożem na kartach misji przewijają się między innymi: zwierzęta i sukna. Jeden czy dwa dodatkowe żetony punktowe z nowymi dobrami na pewno wyszłyby tej grze na plus.
Augustus jest jedną z tych gier, które można wytłumaczyć w zasadzie każdemu w kilka minut i nie ma możliwości, by ich nie pojął – idealna gra, by wkręcić w planszówkowy świat osoby, które nigdy nie miały nic wspólnego z grami. Trzeba jednak wziąć pod uwagę to, że jest to raczej gra imprezowa lub szybki fillerek między cięższymi tytułami.
Mateusz Dzierżyński